“Promyk słońca” to drugi tom serii mazurskiej autorstwa Katarzyny Michalak. Autorka ma już swoją wierną grupę fanek, które z niecierpliwością czekają na każdą kolejną książkę.
Czy można zabierać się za czytanie, jeśli nie znamy treści pierwszego tomu? Można. Ja tak zrobiłam i bez większego problemu odnalazłam się w temacie. Wiadomo, autorka z jakiegoś powodu zdecydowała się napisać cały cykl i podzielić go na tomy, warto to uszanować i czytać po kolei. Ale jeśli zdecydujecie inaczej, dacie radę 🙂
Pierwsza rzecz, o której wspomnę, to okładka. Ten kolor, złote litery, mała dziewczynka wśród pól kwiatów – można przypuszczać, że treść będzie trochę romantyczna, może z jakimś złamanym sercem, ale koniecznie z happy endem. Oceniając książkę po okładce można się pomylić. W “Promyku słońca” sporo jest bardzo negatywnych emocji: furii, zazdrości, gniewu, wyrachowania. Uosobieniem tych cech jest z pewnością Oliwia. Młoda dziewczyna, która pogubiła się w życiu, karmi się bezsilnością matki i naiwnością jednego z głównych bohaterów – Nataniela.
Główni bohaterowie to Nataniel, Mateusz i Marta. Nataniel – młody chłopak, który swój spokój odnalazł w domu na mazurskiej wsi. W moim odczuciu skrajnie naiwny, chociaż znajdzie się pewnie ktoś, kto powie, że uczciwy, wrażliwy i pomagający nawet wrogowi. Poniekąd tak jest, ale z takimi cechami chłopak łatwo w życiu nie ma. W “Promyku słońca” leczy złamane serce i opiekuje się dzieckiem kobiety, która mu je złamała…
Mateusz – prosty, dobry, uczciwy, zakochany po uszy w Marcie. Oczywiście bez wzajemności. A do tego ukrywa swoje uczucie i cierpi w samotności. Ujął mnie tym, że jeździ do niewidomych dzieci, żeby mogły poprzytulać się do jego puchatego psa. Marta – pani doktor po przejściach, podobnie jak Nataniel, znalazła swoje miejsce na wsi. Również leczy złamane serce, a dodatkowo ma córkę, która obwinia ją za swoje nieszczęścia (tak, to Oliwia, o której pisałam wyżej). Oczywiście uczucia Mateusza nie zauważa.
Splot wydarzeń w drugim tomie mazurskiej sagi jest trochę jak w telenoweli. Natłok wydarzeń, które w moim odczuciu nie są bardzo typowe, czasami przypominał mi kumulację w totolotku. Nataniel zajmuje się dzieckiem kobiety, która go zdradziła. A żeby było ciekawiej zdradziła go z partnerem Marty. Co nie wpłynęło na to, że trójka przyjaciół okazała wsparcie zdradzającym kochankom. Do tego tortury, przebiegła Oliwia, podglądająca wszystko zazdrośnica. Mogłabym jeszcze wymieniać, ale nie chcę zdradzić za dużo. Jeśli ktoś lubi takie emocje, to się nie rozczaruje. Fabuła jest naszpikowana smaczkami.
Mnie trochę to raziło, podobnie jak naiwność życiowa bohaterów. Może w kolejnym tomie wezmą się w garść i pokażą pazur i odrobinę więcej charakteru.
Domyślam się, że autorka chciała przekazać kilka życiowych prawd, o tym jak przewrotne i kruche potrafi być życie, o tym jak ważna jest przyjaźń, że są ludzie, którzy pomogą… Jednak natłok wydarzeń oraz cechy charakteru bohaterów zakłócały mi ten odbiór. Z ciekawości sięgnę po kolejny tom, ale myślę, że daty premiery nie zapiszę na czerwono w kalendarzu.