Tom Hanks
Kolekcja nietypowych zdrarzeń
Nie znam osoby, która nie widziała żadnego filmu z Tomem Hanksem. Tego aktora znają chyba wszyscy, ja chyba najbardziej lubię jego role w Filadelfii i w Terminalu. Dlatego z dużym zaciekawieniem czytałam informacje, że aktor wyda książkę. Czekałam i zastanawiałam się, jaka będzie. Zdecydował się na opowiadania. Tu pojawiło się uczucie zawodu, nie przepadam specjalnie za opowiadaniami, ale i tak zabrałam się za czytanie.
Pierwsze wrażenie – w głowie cały czas miałam głos Toma Hanksa, to on “czytał” mi swoje opowiadania. Zastanawiam się czy jeszcze komuś się to przytrafiło podczas czytania “Kolekcji nietypowych zdarzeń”? 🙂
Zacznijmy od plusów “Kolekcji” (tak, będą i minusy). Opowiadania są bardzo różnorodne. Wśród głównych bohaterów jest zarówno mały chłopiec, drugoligowy aktor jak i weteran wojenny. Można powiedzieć, że do wyboru, do koloru. Hanks pisze bardzo swobodnie, jasno i przystępnie. Sięgając po różnych bohaterów i tematykę trafia z pewnością do szerokiego grona odbiorców, co w przypadku debiutu literackiego pewnie się sprawdzi. Bardzo spodobał mi się pomysł ogniwa, które łączy wszystkie historie – to maszyna do pisania. Czasami pojawia się tylko w kilku zdaniach i nie gra pierwszoplanowej roli, a czasami to wokół niej budowana jest cała opowieść. Do maszyny do pisania nawiązuje też szata graficzna okładki, która bardzo mi się podoba.
To teraz pora na minusy. Muszę przyznać, że bardzo długo czytałam tę książkę. Zastanawiałam się jaki jest powód. Teoretycznie język i styl są ok, bohaterowie różnorodni, a do tego miły głos Toma Hanksa w głowie 😉 A jednak nic mnie do debiutu Hanksa nie ciągnęło. Opowiadania są różnorodne, ale niestety bardzo nierówne. Kilka z nich przeczytałam praktycznie jednym tchem, inne męczyłam i męczyłam, a zaraz po przeczytaniu puściłam w zapomnienie… Niestety perełek było w moim odczuciu za mało, żebym mogła powiedzieć, że zbiór jest świetny. Jest dość przeciętny, właśnie z powodu tych nierówności. To nie jest książka, o której będę dyskutować w wolnych chwilach ze znajomymi. Niby nie jest bardzo źle, to nie tak, że nie da się tego czytać. Da się, momentami całkiem przyjemnie, ale jednocześnie nie ma tego czegoś, tej iskierki, która sprawia, że sięgasz po książkę w każdej wolnej chwili, zastanawiasz się, co autor jeszcze dla ciebie przygotował. Tutaj tego zabrakło. Jeśli ktoś zapyta mnie teraz, czy wolę Toma Hanksa aktora czy pisarza, to z pewnością odpowiem, że jako aktora.
Podsumowując, debiutancki zbiór opowiadań aktora jest bardzo nierówny. Momentami jest przyjemny w odbiorze i angażujący, momentami słaby i nużący. Hanks udowadnia z pewnością, że ma bogatą wyobraźnię, jednak nie udało mu się stworzyć opowiadań na podobnym poziomie.
Ciekawa jestem, czy ma w planie kolejne książki?