Katarzyna Berenika Miszczuk
Szeptucha
To jest książka, która działa na wyobraźnię. Przeniosłam się do innego świata i bardzo chętnie tam wrócę.
Autorki do tej pory nie znałam, “Szeptucha” przewijała się na blogach czytelniczych i zapadła w pamięć dzięki ładnej okładce 😉 Kiedy pojawiła się okazja kupienia e-booka za 9,90 (!!) to oczywiście skorzystałam.
Do teraz zastanawiam się jak ona (tzn. autorka) na to wpadła, aby sięgnąć po słowiański folklor (tak pomijany, spychany za mitologię grecką i rzymską) i zmienić jeden historyczny fakt. Dzięki temu autorka zabrała nas w świat, niby współczesny, dobrze nam znany, ale z jedną (wcale nie drobną!) zmianą. Mamy XXI wiek, telefony, internety i inne bajery, ale… Polska jest trochę inna, bo Mieszko I wieki temu nie ożenił się z Dobrawą i nie przyjął chrztu. To oznacza, że w Polsce nadal panuje dynastia Piastów, a Polacy wierzą w wielu bogów, rusałki, skrzaty, a o ich zdrowie dbają szeptuchy. I tu robi się zabawnie 🙂
Moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach! Pomysł na tło wydarzeń jest świetny i oryginalny. Zastanówcie się, ile wiecie na temat dawnych wierzeń, słowiańskiej kultury? Zapewne niewiele, bo wzorcem dla wielu historii (również książkowych) są hollywoodzkie produkcje. Myślę, że „Szptucha” może okazać się motywacją do poszperania i doczytania, jak to kiedyś w Polsce było. Za to autorce należy się bardzo duży plus.
Skoro już nacieszyłam swoją bujną wyobraźnię ubożętami i rusałkami, to przejdę do fabuły. Główną bohaterką jest Gosia (Gosława), który kończy studia medyczne, musi odbyć praktyki u szeptuchy, dlatego trafia do małej wsi. Tam obrzędowość jest znacznie bogatsza niż w Warszawie, w której mieszka. Warto dodać, że Gosia jest ateistką i nie wierzy w bogów, a do tego zamiast ziółek, naturalnych maści itd. woli tableteczki. Jest bardzo sceptycznie nastawiona do wyjazdu na wieś i do pracy z szeptuchą. Uczona pani z miasta przyjeżdża na wieś, w szpilkach, cienkim płaszczu, a jej głównym zagrożeniem są wszędobylskie kleszcze 😉 Tak, ta książka jest zabawna, styl jest lekki, dzięki czemu czyta się ją szybko. Oczywiście jest też wątek romansowy, to akurat było do przewidzenia, nie był on specjalnie zaskakujący i porywający, ale uszedł w tłumie 😉
Jasne, że „Szeptucha” to bajka, momentami mocno fantastyczna, ale fajna z elementami kultury i wierzeń słowiańskich, do tego humorystyczna, lekka, do przeczytania w jedno popołudnie.
Na koniec muszę jeszcze dodać, że czytając „Szeptuchę” nie wiedziałam, że autorka zaplanowała kontynuację (nie doczytałam, że będzie kolejna część, myślałam, że to jedna, zamknięta całość), dlatego ojjj, jak ja się wkurzyłam, kiedy przeczytałam ostatnie zdanie “Szeptuchy”. Opowieść została zawieszona w dość istotnym punkcie, a tak się przecież nie robi, czy ja mam sama sobie wymyślić, co się stało później?! Dopiero koleżanka, która czytała książkę papierową, skończyła parę dni po mnie, przybiegła uradowana, że już zamówiła w przedsprzedaży drugi tom. Zrobiłam duże oczy i wtedy emocje opadły, czekam grzecznie na drugą część, która już za parę dni („Noc kupały” 9.11.2016).
Brzmi bardzo zachęcająco! Chyba sięgnę po tą pozycję! Pozdrawiam!