A.S.A. Harrison
W cieniu
Książka jest reklamowana jako propozycja dla fanów „Zaginionej dziewczyny” więc mój apetyt był duży. „Zaginioną dziewczynę” pochłonęłam z wypiekami na twarzy, zachwycił mnie też film (a wiadomo jak trudno o dobrą ekranizację). Ale obawiam się, że „W cieniu” nie spełniło tych dużych nadziei. Nie jest źle, jest nawet całkiem fajnie, ale do „Zaginionej dziewczyny” jednak trochę brakuje.
Zacznę od plusów „W cieniu”:
– dobrze się czyta, styl, konstrukcje zdań, dość krótkie rozdziały sprawiły, że przy pierwszym rzucie oka przeczytałam przeszło 60 stron. Dodatkowo edycja, czcionka, światło, marginesy są przyjazne dla oka,
– rozdziały „on” i „ona” dzięki temu na wydarzenia patrzymy raz z perspektywy kobiety, raz z perspektywy mężczyzny, dzięki temu mamy dwa światy, dwa zupełnie inne punkty widzenia,
– wątki psychologiczne, główna bohaterka Jodi jest psychologiem, terapeutą, dlatego w jej wspomnieniach często pojawia się jej własna psychoterapia sprzed lat, początkowo są to tylko szczątkowe informacje, ale w kluczowych momentach wychodzą bardzo istotne szczegóły. Praktycznie cały czas miałam wrażenie, że “zaglądam” komuś do psychiki, podglądam jego myśli i uczucia. Strona psychologiczna jest moim zdaniem dużą zaletą książki.
Minusy:
– powoływanie się na „Zaginioną dziewczynę” jest jednak na wyrost, zawiłość intrygi była tam na świetnym poziomie, wielokrotnie czułam się wyprowadzona w pole, nie wiedziałam po czyjej stronie się opowiedzieć. „W cieniu” mniej było tych zaskoczeń, historia nie trzymała aż tak bardzo w napięciu. Wspólny jest szkielet: z pozoru idealna para, komplikacje, zemsta. Pewnie gdyby nie było tej sugestii, odwołania do tego, czego mam się spodziewać, nie miałabym tak konkretnych oczekiwań. I to okazało się największym problemem. Bo na całkiem fajną książkę patrzę z niedosytem.
A teraz konkretniej, książkę przeczytałam szybko, faktycznie na uznanie zasługuje opis relacji między partnerami: kumulowane emocje, wzajemne niedomówienia, zamiatanie wielu spraw pod dywan, utrzymywanie nienaruszonej fasady. Początkowo widzimy laurkę, na której kolejno pojawiają się rysy. Robi się mrocznie. Najciekawsze dla mnie były wspomnienia Jodi z jej własnej psychoterapii, bo odsłaniały takie zakątki jej psychiki, jakich nie spodziewałam się w żadnym momencie czytania książki. Było to dla mnie nawet ciekawsze niż (to bardzo okrutne wartościowanie) śmierć Todda. Jodi, taka idealna żona, a tu…. nic więcej nie powiem 😉
Jodi i Todd to z pozoru para idealna, jak to często bywa pojawia się ktoś trzeci. Z pozoru idealnie funkcjonujące do tej pory trybiki nagle zaczynają szwankować. Autorka bardzo fajnie rozkłada na czynniki zachowanie i kolejne decyzje podejmowane przez bohaterów.
Fabuły oczywiście nie streszczam, bo nie odbiorę nikomu tej największej frajdy z czytania książki.
Podsumowując, gdyby nie te obietnice z okładki (swoją drogą okładka jest trochę bez wyrazu), pewnie moje oczekiwania byłyby inne, albo byłaby zwykła ciekawość. „W cieniu” jest dobrą książką, autorka zagląda w zakątki, głównie te mroczne, ludzkiej psychiki, prezentuje do czego prowadzi zamiatanie spraw pod dywan.
Wniosek jaki nasunął mi się po przeczytaniu tej książki: zemsta jest kobietą!
No a moje nadzieje rozbudzili 🙁 teraz z perspektywy czasu mogę polecić tę książkę, z małymi zastrzeżeniami, ale polecam 🙂
Nie czytałam Zaginionej dziewczyny (oglądałam film) tak więc zapowiedzi umieszczone na książce nie wpłynęły na moje oczekiwania. Przypadł mi do gustu sposób prowadzenia narracji – chłodny – zupełnie jak bohaterka. Pozdrawiam 😉