Katarzynę Michalak znam jako autorkę powieści, przyznam, że poradnika się nie spodziewałam…
Po pierwsze okładka. Okładka „Sekretnika” to nie moja bajka, połączenie różu, brzoskwini i złota, to jednak nie zestaw dla mnie, ale rozumiem, że to wyłącznie kwestia gustu, moja koleżanka zachwyciła się pięknym wydaniem. Zdecydowanym plusem jest papier, dobry, grubszy, tutaj nie ma się czego przyczepić (a to nie tak, że specjalnie wyszukuję 🙂
Wymiary książki pasują moim zdaniem do słowa „sekretnik”, niewielka, poręczna, z łatwością można ją schować tak, żeby była naszym sekretem 🙂
Przyznam, że wszelakie poradniki dotyczące tego, jak być szczęśliwym zawsze mnie bawiły. Dość szybko przekonałam się, że sama autorka też do tej formy podchodzi z dystansem:
Muszę Ci wyznać, kochana Czytelniczko, że jak widzę pod tytułem książki dopisek: „praktyczny poradnik”, to mi się sama buzia śmieje. A ponieważ nie chciałam pozbawiać się tej przyjemności, bo wolę, żeby buzia mi się śmiała na widok własnej książki, dopisałam i sobie taki podtytuł… do wstępu Z drugiej strony: ciekawe, jaki efekt marketingowy uzyskałabym, mając na przykład na okładce hasło: „niepraktyczny poradnik”.
Ta książka mówi do nas, ba, ona dyskutuje, dokazuje, ale jeśli wydawało mi się, że zostaniemy we dwie (ja i autorka), to grubo się myliłam. Jest jeszcze Patrycja, bohaterka pierwszej książki Katarzyny Michalak. W takim babskim gronie spędzimy czas z „Sekretnikiem”. Dlaczego jest to poradnik? Uczy jak dogadać się z własną podświadomością. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale jeśli mieliście kiedykolwiek w rękach książkę o wizualizacji, „programowaniu świadomości”, pozytywnym myśleniu itp, to wiecie o czym mówię. Z reguły takie książki pisane są w dość podobny sposób, raczej nudne, dla zdeterminowanych. Przynajmniej ja tak je pamiętam. „Sekretnik” podaje te informacje w zabawny sposób, bardzo przystępnym językiem, pewnie dlatego dobrze się ją czyta.
„Ponieważ w naszej książce będziemy pracować z podświadomością, musimy poznać nasze narzędzie dogłębnie. Wiadomo bowiem, czym się kończy nieznajomość instrukcji obsługi – tym, czym suszenie włosów mikserem.”
Dzięki bezpośredniemu zwrotowi do czytelnika, mamy wrażenie, że po prostu jest to rozmowa. Katarzyna Michalak stawia przed nami kolejne zadania, wyjaśnia wszystko, odnosi się do osobistych doświadczeń.
Zaletą tej ksiązki jest to, że w prosty sposób poznajmy siebie, swoje marzenia. Często słyszymy życzenia: „spełnienia marzeń”, ale same dokładnie nie wiemy, co to miałoby oznaczać. Więc jak mają się spełnić…? Podpowiedzi autorki plus chwila na zastanowienie pozwolą określicie swoje marzenia, przynajmniej będzie o czym myśleć podczas zdmuchiwania świeczek z urodzinowego tortu.
Sposoby na czytanie tej książki są dwie: jedna, kiedy faktycznie jesteś w potrzebie, w twoim życiu dzieje się źle, potrzebujesz impulsu do działania, ale sama nie masz już siły. Wtedy może się okazać, że taka mała książeczka będzie pomocna. Oby.
Natomiast jeśli ta książka trafiła w twoje ręce trochę przypadkowo, to przeczytaj ją dla rozrywki, może przy okazji dowiesz się czegoś o sobie, przypomnisz sobie, jakie masz priorytety, czy wszystko jest tak, jak sobie wymarzyłaś. Takie ćwiczenie dla samej siebie. Do stracenia nie masz właściwie nic 🙂
Poczucie humoru, a przy tym bardzo życiowe podejście do wielu spraw sprawiły, że świetnie się bawiłam przy czytaniu.
Dla kogo jest ta książka: dla kobiet w przedziale wiekowym 25-50.
A mi własnie podoba się okładka, chociaż taka mocno pudrowa 😀 Ale skoro książka ciekawa, to okładka najmniej ważna
Już ją widziałam wielokrotnie, ale czy się do niej przekonam to jeszcze chyba długa droga 😉