Suki Kim
Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit
Ta książka mną wstrząsnęła. To połączenie pamiętnika i reportażu. Powstała na podstawie zapisków, jakie autorka robiła podczas swoich wyjazdów do Korei Północnej. Wszystkie zostały napisane już w latach dwutysięcznych, a ja miałam wrażenie, że przenoszę się w czasie. Korea Północna to kraj odizolowany od reszty świata, tak na prawdę wiemy o nim tyle, ile oni nam pokażą. Głos z środka jest zaskakujący, wstrząsający i zostanie na długo w mojej pamięci.
Są takie książki, które biorę do ręki i wiem, że dowiem się wielu rzeczy, o których do tej pory miałam mgliste pojęcie. Podobnie było z książką o Osamie bin Ladenie (https://reniferczyta.pl/13-jak-to-jest-byc-zona-terrorysty/), czy o żonie mormona (https://reniferczyta.pl/17-bo-kobiety-sa-silne-nadludzko-silne/). Tym razem dzięki Suki Kim, Koreance, która od wielu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, przenoszę się do Korei. Nie do Korei Południowej, znanej z rozwoju technologii, ale do Korei Północnej, odciętej od świata, socjalistycznej, z kultem jednostki oraz ciężkimi represjami wobec nieposłusznych obywateli. Wiedziałam, że propaganda w tym kraju jest bardzo dobrze rozwinięta, a kontrola nad obywatelami sięga każdego aspektu życia, tak, niby to wiedziałam, ale kiedy czytam książkę “Pozdrowienia z Korei” patrzę i oczom nie wierzę. Stwierdzenie “kontrola życia” chyba nie pomieści tego wszystkiego, o czym przeczytałam. Zacznijmy od zakazu wyjazdu z kraju:
Często mnie pytają: “Z której Korei pochodzisz? Północnej czy Południowej?”. Jest to bezsensowne pytanie. Prawdopodobieństwo, że ja czy jakikolwiek Koreańczyk poruszający się swobodnie po świecie pochodzi z Północy, jest niemal zerowe. Z Korei Północnej nie wydostaje się właściwie nikt. To kraj zamknięty na cztery spusty. Odcięty od Korei Południowej, od reszty świata, od tych z nas, których rodziny zostały tam uwięzione. Odcięty drzwiami, dla których nie ma żadnego “Sezamie, otwórz się”, a świat jakby zapomniał, dlaczego zostały zatrzaśnięte na głucho i kto wyrzucił klucz.
Dlaczego Suki Kim zdecydowała się na taki wyjazd, zamieniła zachodni, rozwinięty świat, w którym miała dostęp do codziennych rozrywek, przede wszystkim miała wolność? Chyba szukała własnych korzeni, wyjaśniała historię swojej rodziny. Takich osób jak ona jest zdecydowanie więcej. Podział na Koreę Północną i Południową rozdzielił wiele rodzin, które do dziś nie mają ze sobą kontaktu. Autorka pisze o dziedziczeniu smutku, w kontekście tego, że w każdej rodzinie w Korei Południowej było zagadkowe zaginięcie kogoś, słuch po nim zaginął. Najprawdopodobniej został wywieziony do Korei Północnej. Niewiedza doprowadzała do obłędu kolejne pokolenia.
Kiedy odwiedzałam którąś z dwóch Korei, zawsze wyobrażałam sobie, że wracam do korzeni i odkryję nowe prawdy o swojej przeszłości. Teraz przyszło mi na myśl, że przeszłość, której szukam, od wielu lat jest pogrzebana pod amerykańskimi i chińskimi wpływami. Korea z moich wyobrażeń istniała tylko na obrazach, w książkach historycznych, we wspomnieniach starszych pokoleń i pozostałościach, które mignęły mi raz na jakiś czas, jako odłamki szkła wystające z zakopanej głęboko przeszłości.
Suki Kim opisuje swoją pracę jako wykładowca na uniwersytecie w stolicy kraju Pjongjang. Zwraca uwagę na to, że studenci mają tak wyprane mózgi, że najprawdopodobniej wierzą w to, że ich kraj jest najwspanialszy, ich potrawy są uznawane za najlepsze na świecie, wygrywają mecze z najlepszymi drużynami, a wszystko mają za darmo, bo Wielki Wódz o nich dba. Nie znają życia swoich rówieśników na świecie, nie wiedzą co to Internet, telewizja kablowa, nie wiedzą kim jest Wiliam i Kate. Jedyny znany im amerykański film to “Król Lew”. Suki Kim przyznaje, że wielokrotnie przyłapała swoich studentów na kłamstwie, mówili np. że idą do supermarketu zrobić zakupy przed imprezą, co nie mogło się wydsarzyć
Przy komputerach siedzieli studenci podyplomowi z drugiego roku, a także jeden z odpowiedników z moich zajęć, ten, który wcześniej był dziekanem. Uczyli się, jak korzystać z wyszukiwarki Google. (…) Obowiązywał ich bezwzględny zakaz ujawniania czegokolwiek na temat internetu, nawet tego, że mają do niego dostęp. (…) Widok najlepszych w kraju studentów kierunków naukowo-technicznych gapiących się tępo w monitory był tak żałosny, że poczułam ukłuci złości pomieszanej ze smutkiem i czym prędzej wyszłam.
Jak zawsze rząd KRLD szerzył dezinformację, a twierdzenia moich studentów nie miały żadnego oparcia w rzeczywistości, trudno więc było się spodziewać, że będą potrafili uzasadnić faktami swoje tezy.
Autorce udało się nawiązać więź ze studentami, czasami, w chwili zapomnienia i szczerości przyznawali się do swoich prawdziwych bolączek i uczuć. Jednak przez większość dnia odgrywali przypisane im role, w obawie przed karą, również tą najsurowszą.
Przebywanie w Korei Północnej było doświadczeniem głęboko depresyjnym (…). Zamknięta granica nie kończyła się na 39. równoleżniku, ale była wszędzie, w sercu każdego człowieka, blokowała przeszłość i dławiła przyszłość.
Przeczytajcie koniecznie tę książkę, po to, żeby przekonać się jak tam jest, a może również po to, żeby docenić to, co mamy na co dzień.
Autor: Suki Kim
Liczba stron: 336
Wydawnictwo Znak literanova
Tłumaczenie: Agnieszka Sobolewska